Cześć, pewnie jak większość z Was uwielbiam maseczki do twarzy. Kupując je zwracam uwagę na opakowanie jak i na co działa dana maseczka. Dzisiaj przyszłam do Was z recenzją nawilżającej maseczki do twarzy z firmy Marion z migdałami i rokitnikiem. Nie przedłużając zapraszam Was do wpisu.
Co: nawilżająca maseczka do twarzy
Dostępność: Lidl
Cena: 1,99
Maseczka jest zamknięta w uroczym różowym opakowaniu w kształcie kubka, które od razu mi się spodobała. Powstała z myślą o zimowym relaksie. Po otwarciu maseczka pachnie bardzo ładnie, ma przyjemny zapach, który od razu przypadł mi do gustu. W środku maseczki jest bardzo dużo, ale ja nie zostawiałam na drugi raz tylko od razu nałożyłam grubo całość, ale w razie czego starczy jej na dwie aplikacje.
Konsystencja maseczki jest bardzo fajna, dobrze się ją nakłada, fajnie się wchłania w skórę. Maseczkę należy przytrzymać na twarzy 15 minut po czym nadmiar usunąć wacikiem bądź wmasować, ja jednak trochę go zmyłam, bo nie lubię jak później mam tłusta twarz. Ogólnie maseczka bardzo fajnie nawilża i odżywia twarz, ale jednak nie kupię jej ponownie. Niestety, ale po nałożeniu maseczki twarz zaczęła mnie bardzo piec, co mnie denerwuje przy maseczkach. Po zmyciu nie miałam podrażnionej twarzy, ale sam fakt, że mnie piekło jest u mnie skreślona. Wolę maseczki, które trzymanie na twarzy będzie przyjemne. Ale jeśli ktoś nie ma takich problemów to polecam tą maseczkę, na każdego działa ona inaczej.
A Wy testowałyście te maseczki?
Jakie macie zdanie na temat tej firmy?
Jakoś ostrożnie podchodzę do Mariona..
OdpowiedzUsuńDawno już nie miałam kosmetyków tej marki do twarzy ;D
OdpowiedzUsuńMnie te maski nie urzekły, jedynie opakowanie zachęca ;)
OdpowiedzUsuńChciałam kupić te maseczki, ale w moim Lidlu ich nie widziałam. U mnie też ta maseczka mogłaby wywołać pieczenie, bo mam wrażliwe policzka.
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam maski tej firmy. Opakowanie faktycznie zachęca ale efekt pieczenia już mniej. Ja też nie lubię tłustej skóry więc pewnie też bym ją zmyła dokładnie ;)
OdpowiedzUsuńZawsze maseczki, które po nałożeniu sprawiają, że zaczyna coś piec albo szczypać, wzbudzają we mnie niepokój :D Chociaż jak jest napisane na opakowaniu, że po nałożeniu może piec, to jestem nieco spokojniejsza, ale też zdecydowanie bardziej wolę te, po których nałożeniu nie odczuwam nic takiego. W przypadku maseczek z Mariona nigdy nie miałam takiej sytuacji, ale tej, o której pisałaś akurat nie miałam jeszcze okazji wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńGrafika i kształt opakowania fajne:) Miałam chyba maseczkę z tej serii.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię kosmetyki Marion,mają na prawdę szeroki wybór i całkiem dobre składy :) a maseczki jeszcze nie testowałam :)
OdpowiedzUsuńMiałam kilka kosmetyków tej marki i zawsze byłam zadowolona.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się design opakowania.
OdpowiedzUsuńooo samo opakowanie wygląda juz zachecajaco! ciekawa jestem jak wyglądała w środku! Chetnie ją przetestuję.
OdpowiedzUsuńKocham wszystkie maseczki miłością wielką!
OdpowiedzUsuńTestowałam, ale dla mnie bez szału... :( Fajny zapach, ale działanie takie sobie...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki tej marki. :)
OdpowiedzUsuń